Przeciętny Chińczyk rodzaju męskiego uważa się za stuprocentowego samca. Ociekające męskością metr sześćdziesiat dwa chłopa, pięćdziesiat trzy kilo żywego testosteronu. Gdy siada, to koniecznie w wielkim rozkroku aby nie było wątpliwości, co ma między nogami. Z kieszeni nonszalancko rozchełstanej koszuli opinającej nieowłosioną, ale jakże dumnie wypiętą klatkę piersiową, wyciaga papierosa. Jak prawdziwy twardziel – bez filtra. Pali i pogardliwym wzrokiem obrzuca okolicę. I na wypadek, gdyby ktoś jeszcze wątpił, że ma do czynienia z megasamcem, charka przeciągle i głośno spluwa na ulicę.
Młode pokolenie twardzieli
W państwie środka panuje szowinizm i kult męskiego potomka. Facet nic nie musi. Facetowi wszystko wolno. Facet ma przywilej przebimbywania całych dni na grze w karty. Facet ma zawsze rację. Dlatego fajnie jest urodzić się tutaj facetem. No, chyba że urodzisz się w Szanghaju.
Chińscy maczo przy ulicznej grze w karty
W Szanghaju rządzą kobiety. Mężczyźnom wolno mieszkać w tym mieście tylko po to, by umilać życie swoim paniom. Ktoś musi przecież zarobić na te wszystkie markowe torby, karnety w salonach piękności i wakacje w tropikach. Nie wspominajmy o mieszkaniu i samochodzie, bo posiadanie ich przez kandydata na męża to oczywista oczywistość. Shanghai ladies, jak nazywa się tamtejsze damulki, są piękne, zadbane, luksusowe. I niezwykle wymagające.
Zdarzyło wam się kiedyś zaszaleć z zakupami doprowadzając domową kasę do rujnacji tydzień po wypłacie? Znacie uczucie oczekiwania na to, co nieuniknione: szok w oczach i mówiąc delikatnie, reprymendę z ust męża?
No więc w Szanghaju świat wygląda nieco inaczej. Nie ukrywajmy: lepiej. Jeśli przed końcem miesiąca nie ma środków na koncie, winny zawsze jest facet. Jak wyjaśniła mi znajoma Chinka, brak pieniędzy na koncie z kobietą nie ma nic wspólnego. On nie oznacza, że żona za dużo wydała, lecz że mąż za mało zarobił. To nie ona powinna dostosować wydatki do zarobków lecz mąż zarobić tyle, ile ona chce wydać. I love it!
Ale pieniądze to nie wszystko. Zarobić na dom to jedno, ale zająć się nim to drugie. Przecież szanghajskie księżniczki stworzone są do znacznie wyższych celów i pracami domowymi się nie hańbią. Dlatego od kilku pokoleń gotowaniem i sprzątaniem domu w Szanghaju zwykle zajmują się mężczyźni. Dacie wiarę?! Rano lecą do pracy, po pracy na fuchę aby dorobić na nowe cekinowe szpilki, a w drodze do domu do spożywczaka po produkty na kolacje. Ugotować, sprzątnąć, skomplementować świeżo zakupioną kieckę ukochanej i już wolno mu udać się na spoczynek.
Możnaby pomyśleć, że skoro faceci przejmują kobiece obowiązki, to kobiety są bardziej męskie. Nic bardziej mylnego. Bo mężczyźni wcale nie ZAMIENILI się z kobietami na role, oni tylko PRZEJĘLI ich obowiązki, dodatkowo do swoich. I tak na przykład noszą za swoimi paniami nie tylko ciężkie zakupy, ale też i podręczne torebki. A więc Chińczyk z babską torebką to nie gej. A nawet wręcz przeciwnie.
Pan z torebką to prawdziwy mężczyzna