Do czego sluzy plaza


Jedno z najwiekszych klamstw o Szanghaju to to, ze lezy nad morzem. Przed przyjazdem tutaj zerknelam na mape i wyszlo mi, ze nad morzem Wschodniochinkim, jak byk. No i ta nazwa! „Shang hai” oznacza przeciez „nad morzem”, „nad oeanem”. Jasne, ze nie spodziewalam sie oceanu w centrum miasta, ale juz widzialam siebie, jak busikiem (a moze nawet metrem?!) podjezdzam w weekend na pobliska plaze polezec z gazetka. Gdy na miejscu tubylcy uswiadomili mnie, ze plaz tu nie ma, nie chcialam wierzyc. Wystarczy przeciez spojrzec na mape: czarno na bialym caly wschod Szanghaju oblewa morze. Zeby nie bylo tam kawalka piasku?!

Jak moze wygladac linia brzegowa bez kawalka plazy przekonalam sie podczas pierwszej wycieczki nad wybrzezem. Rzeczywiscie, wody tam pelno, ale ma ona kolor brunatnozolty. Podobno wplyw zarowno zanieczyszczenia, jak i brunatnej gleby na dnie morza. Koloryt generalnie niezbyt zachecajacy do kapieli. W dodatku nie ma piasku ani zejscia do wody w zadnej postaci. Jest kilka skal, jakies fabryki, tereny przemyslowe, a potem bura woda wlasnie. Jest za to jeden z najdluzszych mostow morskich na swiecie (Donghai Bridge) – prowadzi z Szanghaju srodkiem morza na wyspe, gdzie buduje sie nowy port. Most jest w zasadzie autostrada na srodku morza. Tez dosc spektakularny, ale wolalabym jednak plaze i gazetke.

To najladniejszy kawalek nabrzeza, jaki udalo mi sie znalez w okolicach Szanghaju

Dlugi na trzydziesci kilometrow most to polaczenie Szanghaju z portem

Niestety, nie zanosi sie na to by Chinczycy w najblizszym czasie zrobili cos z tym strasznym faktem braku porzadnej plazy wokol dwodziestomilionej metropolii. A to dlatego, ze zdruzgotana tym faktem zdaje sie byc tylko ja. Chinczycy plaz nie znaja, nie lubia, i nie potrzebuja.

No bo co taki Chinczyk mialby robic na plazy? Plywac wiekszosc z nich nie potrafi, bo boja sie wody. Woda kojarzy sie z niebezpieczestwem, tym, co nieznane, nieogarniete. Mowi sie nawet „wciagnac kogos pod wode” co oznacza zwiesc kogos na zla droge, na niebezpieczna sciezke zlych uczynkow, wrecz kryminalu. Wiec plywaja niechetnie, a jesli juz, to w basenie.

Sportow wodnych Chinczycy tez nie uprawiaja, bo najpopularniejsze w tym kraju badminton i pingpong raczej nie nadaje sie do grania na plazy. Nie wspominajac juz o opalaniu, ktore, jak wiadomo jest zlem najwyzszym. Jak plaza, to tylko w pelnym rynsztunku: kapelusz z wielkim rondem, zakryte ramiona, a nawet dlonie (rekawiczki!). A jednak Chiny maja calkiem dluga linie brzegowa, i to czesciowo bardzo ladna. Takie miasta jak Xiamen czy Qingdao maja calkiem przyjemne plaze i gdyby znajdowaly sie gdzies w Europie bylyby pelne kocykow z turystami. W Chinach kocykow nie ma, ale plaze i tak nie swieca pustkami. Do czego zatem sluzy Chinczykom plaza?

1. Do pokazania sie

Gdziekolwiek bys nie byl na swiecie, jesli spotkasz na plazy Chinki, beda ubrane dluga do ziemii sukienke i kapelusz z szerokim rondem. Zadklad? To wlasnie ten stroj Chinkom kojarzy sie z plaza. Niektore beda tez mialy ze soba parasol (od slonca) i rekawiczki (tez od slonca). Ekstremistki nawet zakladaja maski lub czapki – kominiarki! A bikini? Mimo, ze na co dzien swieca golymi udami w mikroskopijnych spodniczkach, Chinki zdaja sie wstydzic paradowac w bikini. Ichnie stroje kapielowe maja zwykle cos w rodzaju mini-spodniczki przyczepionej do gatek. Istnieja rozbiezne opinie odnosnie funkcji tych spodniczek. Niektorzy mowia, ze ma chronic przed spojrzeniami, inni ze… zaslaniac bujne owlosienie. Brrr.

2. Do robienia zdjec

Gdy juz jest sie ubranym w najromantyczniejsza z dlugich sukni i piekny kapelusz, obowiazkowo nalezy to uwiecznic. Chinczycy nad morzem nie wsluchuja sie w szum wody, nie skacza przez fale, nie buduja zamkow z piasku, tylko robia zdjecia. Laseczki wyginaja sie we wszelkich mozliwych kierunkach, pozujac przepieknie do zdjec. Panowie w pogoni za najlepszym ujeciem, bedacym w stanie zadowolic swoja partnerke, wyczyniaja istnie cyrkowe akrobacje. Klada sie na ziemie strzelajac z dolu (efekt dluzszych nog) lub wspinaja na skalki by strzelic z gory (efekt wiekszych oczu). Po takiej sesji oboje – fotograf i modelka – zdaja sie byc rownie zmeczeni.

Pieknisie nap lazy w Xiamen. Wrzesien 2011.

Oprocz fotografow – amatorow chinskie plaze sa pelne profesjonalnych shootingow. To glownie pary mlode, przyszli nowozency robia tu swoje slubne zdjecia. Czasem ich zageszczenie jest tak ogromne, ze pary w zasadzie siedza sobie na glowie! Aby sie dopchac do fajnego miejsca trzeba czasem postac troche w kolejce. I jak tu poczuc sie wyjatkowym?

Panie kilkuktornie udaja sie do zaparkowanych na poboczach przyczep kempingowych aby sie przebrac i na nowo ulozyc fryzure. Wracaja pozniej jak male, piekne ksiezniczki… Ale tylko z wierzchu i z przodu. Bo pod balowymi sukniami maja zwykle dzinsy i tampki, a suknie, jako ze z wypozyczalni, z tylu sa pospinane byle czym by pasowaly do sylewtki. Ale i tak pewnie kazda z nich czuje sie najpiekniejsza na swiecie!

Dwie pary pozuja, trzecia czeka w kolejce. Qigdao.

Tu tez Qingdao.

Ile sesji zdjeciowych widzicie na powyzszym obrazku?

3. Do jedzenia

Gdy po raz pierwszy zobaczylam wieczorna plaze po odplywie pelna ludzi, myslalam ze zbieraja muszelki. Masy ludzi w kaloszach i z wiaderkami pochylalo sie nad wywalonymi z morza smieciami. Okazalo sie jednak, ze to nie muszelki sa obiektem pozadania zbieraczy, tylko jakies malutkie zyjatko na szesciu nozkach. Podobno bardzo pyszne. Jako zagorzali wielbiciele owocow morza w kazdej postaci, Chinczycy chetnie przeczesuja nabrzeza w poszukiwaniu czegos jadalnego. A, jak wiadomo, jadalne jest w pojeciu Chinczyka niemal wszystko.

Polowanie na kolacje na plazy w Qingdao – kwiecien 2012

4. Do gimanstykowania sie

W Szanghaju place zabaw dla dziadkow i wnusiow, czyli silownie na swiezym powietrzu, umiejscawiane sa na osiedlowych skwerkach i parkach. W Qingdao widzialam jednak silownie na plazy, co wyjatkowo uwazam za znakomity pomysl! Cale Qingdao ciagnie sie wzdluz nabrzeza, a jakiez jest przyjemniejsze miejsce na wysilek fizyczny niz plaza? Swieze powierze, orzezwiajaca bryza, a w razie upadku na piasku nie boli. Brawo!

Drabinki na swiezym powietrzu dla maluchow I ich opiekunow

5. I do… plywania

Zeby nie bylo: nie wszyscy Chinczycy sa nienormalni. Niektorzy, calkiem nudno i zwyczajnie jak my, po prostu sobie w morzu plywaja. Choc wiekszosc nie potrafi, to jednak, zwlaszcza dzieciom, pluskanie sie w wodzie sprawia ogromna radoche. Cos jednak mamy wspolnego!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź na „Do czego sluzy plaza

  1. Marcin pisze:

    Świetny blog. Bardzo dobre obserwacje. Gratuluję. Czy można prosić o kontakt do Pani? Jestem dziennikarzem i chciałbym się z Panią skontaktować, jeśli można. Mój e-mail: martin.sawicki@gmail.com

Dodaj komentarz